Wędrujący Wiatr O Turniach, Jeziorach I Nocnych Szlakach 1. Ze szczytów i z toni 2. Wołanie z granitowych twierdz Czarna grań jak wygasła pochodnia nocy Stróżująca dolinie, w której zamarł czas Jej sny niczym drżąca przędza siwych mgieł Upleciona w blady warkocz starej turni Znad pogasłych wierchów leniwą roztoką Siklawicą zwiewnych nitek srebra Płyną ku halom melodie nocnych mar Za dnia skryte w odległych matecznikach górskich serc Słuchają hajnice, słucha stary bór śniący het za granią Tonąc w rozlewiskach sennych widm północy Srebrzących się pod bladym licem książecego syna Co zabacył komu był dziedzicem i jak nietrwałe jego włości haftowane zmierzchem w czarne gobeliny sadz Strzeżone przez niknący w dali kierdel srebrnych gwiazd Tak śród olesionych perci, regli tkanych mgłą Zda się łuną płonie watra brzasku U stóp czarnych pochodni nocki Wiater rozgania mraki I osusza roztoki snów A młaki giną w pożodze dnia Gdy książe wraca By przywrócić swoje rządy 3. Ja, wiatr Ja wiatr, kapota burz Dezerter stryjowych armii Eremita na gościńcach nocy Wygnaniec bez ojczyzny Gdziem się przejrzał, tam nieszczęście Dyć ma pieśń z żalów tkana Gdziem tylko bywał, tam łzy lano Gdziem się spojrzał, wszędy żałość A gdziem nie bywał! Gdzie miesiąc wita zorze Jam wtórował mu w sennym nokturnie pędząc żurawim szlakiem nocy ponad makatki złotych pól Gdzie miesiąc głaszcze wody rozlane pośród toni lasów Jam tańczył na ich taflach burząc spokój luster nieba Umiłowałem te strony! Nie ma końca bezkres piękna ułożony w wieczny pejzaż ciszy haftowany ściegiem leśnych wież wyszywanych srebrną nicią rzek ubarwiony tonią jezior łez gdzie cicho drżące nici życia splotły się na wieki w pejzaż letniej nocy Lecz niedługom tam gościł Gnany tęsknym rytmem serca i żegnany ujadaniem psów Któż by stroił wieńce i szykował dary Temu, który posłem złej nowiny? Wszak jam poetą kresu I zwiastunem smutków Com widział, com słyszał niosę w dal do nędznych chat Głosząc pieśń, której nikt nie słucha I stukając w okna za którymi dusza ledwie dycha 4. Gdzie wiatr tka makatki nocy 5. Na Łańskam jyziorze Na śwanto Warńiji łonegdaj, kiedyjści... Na łańskam jyziorze ław czarojtów wyspa Kieni łogiań sia poli... Kieni mniesiónc śnieci... w nakrótszo noc bez cołan rok... Łon zidzioł ją tam kele punocy... dziewczok psiankny na psiołunu łące łoczy jij modre jek ono samo niebo i śpsiew jij luby woło na wyspa... "w nokrótszo noc na ziamnia ma zazieź a łostanę z tobą i razam będziewa..." norychtyczniejsza poni jyziora... i norychtyczniejsze perły jij łzy Radowali sia bez pora lot Łona Lelijo Łon rybok Wojciech i jich maluśka dziywczoczka co mózili jó Lalka Ale jich łuż nie łoddo Ni Leliji, ni Lalki Jich staró przekleła, Wojtka matula I łutrapsiona jich zacurzyła Lelijo kiej mewa fura na niebzie A Lalka jij wyspa na łańskam jyziorze Zaboczył jich noród zaboczył jich cias i tylko jerzby na zietrze łuryczo sia czosam nad Lalki i Leliji smutnym losam 6. U stóp śniącego króla Tatr Giewoncie, co harnie tatrzysz się nad śpiące hale, kamiennymi rysy sięgasz het do migotliwych gwiazd, w srebrnej śreżodze nad czerniawę drzew się piętrzysz, i trwasz nade wieczne głusze, mraczne zapadliska ka to skrywasz wojsko spiące - w hańtej aby turni? czy w Pisanie, wśród szumiących sennie wód?... Giewoncie, co poczywasz snem zdrewniałym Skrytyś drzewskiem, co włada czasu zmóc go nie zdole To strażami hrubych smreków o stoletnich brodach To smukłymi jedly, co zamilkły w nakaźnej ciszy I trwają lękliwe, w bezruchu zakrzemione... Cni się puszczy, toteż szumi zaginioną pieśń: "Wichrze, Powichrze! Ślebodny, daleki... Co wędrujesz w cichą noc miesięczną! Gdzież cię niosą wozy srebrnych mgieł?... Nad te turnie ciemne chcesz się błąkać?... Hejże, wietrzny grajku! Zanieś naszą tęskność hań do hal... Nieś nad skały, niech o gwiazdy złote trąca! Niech zadrży serce człeka spode gór... Niech podniesie lica ku zębatym horcom, Niech posłyszy naszą tęskną pieśń... Wodo, wodo...życie..." Posłyszał wichr to westchnietnie i lutością zdjęty: "O drzewa! Smreki braty! Jedle siostrzyce! Widzę waszą tęsknicę, zlituję się nad wami, Poniosę do stóp gór starodawną nutę Tatr... Niech się włóczy pośród opuszczonych hal... Niech uleci polem ku uśpionym wsiom... Niech usłyszy człowiek o tajemnych dziwach, By tęsknotą zdjęty, ku graniom chylił czoło... Wodo, wodo...życie..."