Arkona
Chaos.Ice.Fire.
1. Symfonia Lodu Ognia I Chaosu
Tam, gdzie przypadkowe i zamierzone
Harmonia i bezład istnieją na równi
Zabrzmi symfonia wszechobecnego mroku
Jaśniejącego z każdym jej dźwiękiem
Odrodzony w chaosie
Gdzie nic nie umiera na zawsze
A wieczność jest karą i przywilejem
Odrodzony w chaosie
Gdzie wszystkie drogi łączą się w jedno
A niewiedza jest największym grzechem
Rzeki spłyną strumieniami krwi
Odwróci się wieczny porządek
Gwiazdy opadną na ziemię
Ziemia wzbije się w górę
Ogień bryłą lodu
Lód żarem się stanie
Kurz opadnie na wspomnienia
Powstanie nowa przyszłość
Istnienie i nicość
Zastygną w wiecznej walce
Żywioły osądzą żywych i umarłych
W skutych lodem wodospadach
Stopnieją skamieniałe wieki
Niebo w odcieniu szkarłatu
Skrywa źródło wielkiej władzy
By połączyć w jedno
Nową wizję świata
Tam, gdzie przypadkowe i zamierzone
Harmonia i bezład istnieją na równi
Zabrzmi symfonia wszechobecnego mroku
Jaśniejącego z każdym jej dźwiękiem
2. Gdy Bogowie Przemówią Głosami Natury
Z popiołów powstali, by nastał kres
Zgniliźnie naszych dziejów
Naprawić przyszli świat spowity
Rozczarowaniem i boleścią
Smak goryczy w ustach, zapach siarki w nozdrzach
Chaos w myślach, wśród nich jedna jasna:
Rozerwać skorupy bezsiły i strachu
W proch obrócić tych, co zawierzyli zdradzie
W słowa ślady nadziei wpisane
W strzępach myśli brakuje już sensu
Obietnic tysiące o nowym ładzie
Zalały mętne wody kłamstwa
Wspomnienia zdeptane, rozdarte, złamane
Początki w nieskończoność mnożone
Czas kładzie się echem na szczytach
Pamięci dawnej wielkości i chwały
Niebo porwane na strzępy
Niejedną ofiarę pociągnie za sobą
W jedność połączą się żywioły
Krew zapachnie wolnością
Nadszedł ostateczny początek
Dzieło stworzenia nowego porządku
Kształt nadany każdemu ogniwu
Odradzającego się świata
Wartości, zasady przestaną być iluzją
Dziedzictwa pradziejów obudzi się wszechmoc
Energia istnienia wypełni przestworza
3. Zrodziła Mnie Ziemia Skażona Kłamstwem
Z kłamstwa zrodzony
Karmiony nienawiścią
Umieram po raz kolejny
Silny i niepokonany
A krew oznaczy drogę
Mojego nowego życia
Bez map, bez kierunków
Odtąd drogowskazem mi będzie
Moje własne przeznaczenie
Zrodziła mnie ziemia skażona słowami bez pokrycia
Przeszłość spopielona przepadła na zawsze
Moje winy już nigdy nie zostaną rozliczone
A wszystko po to
By poczuć jeszcze
Mocniej, głębiej – dotknąć i doświadczyć
Nie będzie więcej
Błędów bezmyślnych
Idę naprzeciw własnemu przeznaczeniu!
Obietnice rzucone
Jak kamienie w przepaść
Zabrał je zimny wiatr wolności
Sam sobie panem
Sam absolutem
Falą zemsty zmyję brudy wszystkich winnych zdradzie
Matka ziemia skuta lodem i gorejącym słońcem
Zawsze domem mi pozostanie
Czas nieuchwytny, wraz z kolejnym oka mgnieniem
Sprzymierzeńcem moim się stanie
Harmonia żywiołów, odmienność i różnorodność
Moja ostatnia wojna dobiegła końca
A wszystko po to
By poczuć jeszcze
Mocniej, głębiej – dotknąć i doświadczyć
Nie będzie więcej
Błędów bezmyślnych
Idę naprzeciw własnemu przeznaczeniu!
Obietnice rzucone
Jak kamienie w przepaść
Zabrał je zimny wiatr wolności
Sam sobie panem
Sam absolutem
Falą zemsty zmyję brudy wszystkich winnych zdradzie
4. Istnienie Moje Przeniknie Ziemię
Nie słysząc jęku umarłego świata
Skowytu kłamstwa i próżności
Niezrozumiałe myśli kładą się cieniem
Na prawdę słabą i bezbronną
Nie czując nic, nie widząc celu
Pozwalam ciału obrócić się w proch
Zostanę żywy pośród kropli deszczu
Istnienie moje przeniknie ziemię
To, co z ciała pozostało
Wymiesza się z powietrzem
Nie było pytań, obietnic, gestów
Zgliszcza pokryły relikty wiary
Nie będzie już kolejnej szansy
Na odkupienie grzechów
Resztki martwej duszy
Oczyści ogień zemsty
5. Tylko Truchło Pozostanie
Zwątpienie przysłania ci oczy
Zniewala zmysły, osłabia ciało
Wszystkie lęki wędrują przez żyły
Wprost do twego gnijącego serca
Tak wiele oczu wpatrzonych w ciebie
Stada wygłodniałych sępów
Wyżarły wszystko, co najlepsze
A pozostanie z ciebie gnijące truchło
A z truchła popiół wymiesza się z ziemią
Zanurzony w samotności
Płacisz najwyższą cenę za bycie niewinnym
Bez wspomnień przeszłości i planów przyszłości
Zwątpienie przysłania ci oczy
Zniewala zmysły, osłabia ciało
Wszystkie lęki wędrują przez żyły
Wprost do twego gnijącego serca
Tak wiele oczu wpatrzonych w ciebie
Stada wygłodniałych sępów
Wyżarły wszystko, co najlepsze
6. Gwiazda Boga Chaosu
Uśpione na wieki
Sny i marzenia
Zamarzły w letargu
By już nie powrócić
Historia pradziejów
W powietrze wpojona
Góry w chmurach uśpione
Rzeki w lodzie zastygłe
Za mgłą schowane
Ostatnie ślady istnienia
Pustka i wieczność
Echem odbite w przestworzach
Połączą się konstelacje
W nieprzeniknione światło
A w samym jego sercu
Zalśni gwiazda boga chaosu
Z natury zrodzi się
Niedostępne dla oczu
Dotykiem nieosiągalne
Współistnienie żywiołów
I tylko rozległa cisza
Będzie jedynym znakiem
Wielkiego powstania
Rządów wszechświata!
Absolut wypełni
Przestrzenie nieznane
Zapełni się życiem
Woda, powietrze, ogień!
Ciała poległych
Z martwych powstaną
By objąć wartę
Nad światem bez granic!
Uśpione na wieki
Sny i marzenia
Zamarzły w letargu
By już nie powrócić
Historia pradziejów
W powietrze wpojona
Góry w chmurach uśpione
Rzeki w lodzie zastygłe
Za mgłą schowane
Ostatnie ślady istnienia
Pustka i wieczność
Echem odbite w przestworzach
Połączą się konstelacje
W nieprzeniknione światło
A w samym jego sercu
Zalśni gwiazda boga chaosu
Z natury zrodzi się
Niedostępne dla oczu
Dotykiem nieosiągalne
Współistnienie żywiołów
I tylko rozległa cisza
Będzie jedynym znakiem
Wielkiego powstania
Rządów wszechświata!
7. Zasypiając W Strachu
Umysł skażony tysiącem pytań
Na które nigdy nie było odpowiedzi
Puste nadzieje przekłamane, stracone
Zabrali wszystko ogołocili z wiary
Ze strachu …
W pustym ciele żyły wyprute
Nie pozostawili żadnej części mnie
Nie wydarli tylko świadomości pustki
Pewności, że jestem tym, kim powinienem
Jestem ogołocony i zbrukany
Ostatnią drogę przebywam
By odzyskać na zawsze
Spokój, wiarę, siebie
I tylko oddech przypomina
O wiecznej udręce …
Umysł skażony tysiącem pytań
Na które nigdy nie było odpowiedzi
Puste nadzieje przekłamane, stracone
Zabrali wszystko ogołocili z wiary
Ze strachu …
8. Dopóki Krew Nie Zastygnie W Żyłach
Zabrali wszystko, co można było zabrać
Ukradli, złupili, naiwni i słabi
Za wszystko zapłacą najwyższą cenę
Skazani na wieczne potępienie
Unosząc pięści w zapowiedzi zemsty
Krzyk bólu lekiem dla naszych dusz
Nim krew zastygnie w żyłach
Nasz głód walki ściśnie ich gardła
W przepaść rzuceni niczym kamienie
Krwią namaszczeni, wydamy wyrok
Tylko cierpienie bliskim pozostanie
Śmierć błogosławieństwem
Życie przekleństwem
Nie ma, nie było, nie będzie litości
Męka jedyną drogą oczyszczenia
Nie ma, nie było, nie będzie odwrotu
Ich martwe ciała bez znaczenia
Nie ma, nie było, nie będzie litości
Poświęcić wszystko, by dojść do prawdy
Nie ma, nie było, nie będzie odwrotu
Splunąć na truchło, pomniki pogardy
Zabrać !
Ukradli, złupili, naiwni i słabi
Za wszystko zapłacą najwyższą cenę
Skazani na wieczne potępienie
Krzyk bólu lekiem dla naszych dusz
Nim krew zastygnie w żyłach
Nasz głód walki ściśnie ich gardła
Nie ma, nie było, nie będzie litości
Poświęcić wszystko, by dojść do prawdy
Nie ma, nie było, nie będzie odwrotu
Splunąć na truchło, pomniki pogardy
Bez końca!
Khorzon – Guitars, Keyboards
Triumphator – Guitars
Tzargath – Drums
Armagog – Vocals, Bass
Lyrics in plain text format